Bali - kochać czy nienawidzić? Wskazówki dla jadących na Bali
O Bali marzyłam od wielu lat, kuszona niesamowitymi obrazkami z katalogów wycieczkowych i zdjęciami w Internecie. Wydawało mi się, że będzie to prawdziwy raj na ziemi, że to będzie moje ulubione miejsce na świecie. W grudniu 2014 roku docieram na tą wyspę i z żalem muszę przyznać, że Bali jest zupełnie inne, niż to sobie wyobrażałam. Mimo wszystko spędzam na tej wyspie miesiąc, by dać jej szansę na przekonanie mnie, że jest warta tego, by tu przyjechać. Z końcem stycznia mam już spore doświadczenie, a z początkiem lutego zabieram się za pisanie tego posta. A więc kochać to Bali czy nienawidzić? Aby odpowiedzieć na to pytanie odwiedzam Kutę, Seminyak, Ubud oraz Sanur.
Monkey Forest, Ubud, Bali, Indonezja / Archiwum prywatne |
Kuta Bali
Jedyne
lotnisko na Bali, które ma się znajdować w stolicy wyspy (Denpasar)
wcale w niej nie leży. A że leży najbliżej Kuty, turystycznego i
popularnego miasteczka, to wybór mojego pierwszego przystanku stał się
oczywisty. Moje oczekiwania co do Kuty
były identyczne jak do pozostałych plażowych destynacji w Azji.
Pragnęłam zobaczyć egzotykę i ciekawą kulturę przy czym trochę
wakacyjnego klimatu też nie zaszkodzi, ale tylko trochę.
Jestem
więc w Kucie, jest piękny, słoneczny dzień i wybieram się na spacer po okolicy. Bali zdominowane jest przez hinduizm (w odróżnieniu od reszty
Indonezji, która jest muzułmańska) więc liczę na niesamowity, subtelny, wręcz relaksujący klimat. Jak na złość większość cudownej architektury
zasłaniają mi nowoczesne sklepy Roxy, Billabong i Quiksilver, których
jest tu chyba więcej niż opcji noclegowych. Zagraniczne
bary, kluby i restauracje przewyższają liczbą lokalne knajpki i straszą
na każdym rogu. Są tu piękne galerie handlowe, luksusowe hotele i znane
na całym świecie sieciówki typu Starbucks, McDonald czy PizzaHut.
Ani trochę nie czuję
egzotyki w tym mieście, nawet lokalne pamiątki nie świadczą dobrze o tym miejscu. Do wyboru są podrobiane koszulki Nike, tandetne surferskie spodnie i
drewniane penisy w każdej postaci. Furorę robią
tu penisy-otwieracze do piwa, penisy-popielniczki lub penisy, które
można sobie postawić na meblach jako ozdobę (serio?!). Nie
wiem czy to ja mam zbyt duże oczekiwania czy to miejsce po prostu jest przeciętne. Totalnie nie czuję się jakbym była w Azji. Uciekam więc z miasta na plażę,
w nadziei, że chociaż ona mnie nie zawiedzie.
Kuta, Bali, Indonezja / Archiwum prywatne |
Plaża
w Kucie nie jest zła, ale cudowna i egzotyczna też nie jest. Woda nie
jest ani trochę błękitna a piasek to mamy ładniejszy i bielszy w
Kołobrzegu. Jednego tylko Kucie nie można odmówić - jest idealnym miejscem do nauki surfowania. W wodzie
nie ma absolutnie nic tzn. prawie nic. Nie ma raf koralowych i żadnych zwierząt co ułatwia surfowanie, natomiast jest w niej mnóstwo śmieci, w szczególności
wszelkiego rodzaju plastiku. Dla miłośników nurkowania Kuta nie będzie dobrym miejscem, lecz dla początkujących surferów Kuta to błogosławieństwo, bo
Indonezja bogata jest w rafy koralowe a w Kucie można surfować do woli i
nie bać się, że człowiek się pokaleczy.
Początkowo
nienawidzę Kuty, ponieważ nie znajduję tu egzotyki i wszystko "śmierdzi"
mi tu zachodem. Kolejno kocham ją, bo po 4 miesiącach w Azji odkrywam,
że zatęskniłam za zachodnim jedzeniem i objadam się pizzą i pastą przez 2
dni. W 3cim dniu znowu tęsknię za Indonezją i tak zostaje już do końca mojego pobytu, lecz znajduję świetny i tani nocleg, pyszne lokalne jedzenie oraz zaczynam naukę surfowania, co było moim marzeniem odkąd pamiętam. Ale przede wszystkim obalam mit, że na Bali jest drogo i mogę śmiało stwierdzić, że Kutę
lubię za surfing i za to, że jest tanie, ale tylko lubię i tylko za to. Więcej o Kucie przeczytasz tutaj.
Seminyak
Seminyak
ma być alternatywą dla Kuty i jest moim drugim przystankiem na Bali.
Przyjeżdżam tu, ponieważ dowiaduję się, że jest tu mniej turystów niż w
Kucie, a więc mam nadzieję na odrobinę egzotyki i spokoju. Docieram do
tego miejsca i jestem ogromnie szczęśliwa, bo faktycznie nie ma tu
tłumów. Moja radość zmienia się szybko w rozczarowanie kiedy dociera do
mnie fakt, że za małą liczbą turystów stoją kolosalne ceny dosłownie wszystkiego.
Szukam
noclegu około 4 godziny i nie znajduję nic za mniej niż 100 zł za noc.
Owszem, jest tu kilka hosteli, ale wszystkie pokoje są już dawno zajęte i
nie ma szans na tani nocleg dla kogoś kto nigdy nie bookuje z
wyprzedzeniem. Dla porównania,
2-osobowy, skromny pokój z basenem w Kucie można znaleźć z miejsca
za ok. 40zł (20zł na osobę). Stąd perspektywa zostania w Seminyak za
100zł bez śniadania i basenu jest marna.
Rozglądam się jeszcze za
jedzeniem i nie widzę tu żadnych lokalnych knajpek, tylko sama zachodnia drożyzna. Seminyak jest zaledwie 10km od Kuty, jest tu ładniej,
ale to miejsce nie zachwyca mnie na tyle by wydawać na pobyt tutaj wielkie kwoty. Po
drogim i przeciętnym obiedzie, jeszcze w ten sam dzień decyduję się na
opuszczenie tego miejsca i jadę do Ubud.
Tegalalang Rice Terrace, okolice Ubud, Bali, Indonezja / Archiwum prywatne |
Ubud
Ubud
to jedyne turystyczne miasto na Bali, które nie leży nad morzem. Jest
znane z malowniczych krajobrazów, niesamowicie relaksującej atmosfery i ostatnimi czasy z książki (i filmu) Jedz, módl się, kochaj. Ubud
jako miasto jest urocze. Brak tu amerykańskich czy australijskich marek i
bez końca można zachwycać się cudowną, hinduską architekturą. Ponadto spotkać
tu można lokalne sklepiki z eko pamiątkami czy akcesoriami do jogi,
która jest tu niesamowicie popularna. W Ubud można się również oddać
medytacji, lub zasmakować pysznego, zdrowego jedzenia. Poza tym Monkey Forest,
czyli kawałek dżungli w środku miasta nadaje temu miejscu niesamowicie dziki
klimat.
Monkey Forest, Ubud, Bali / Archiwum prywatne |
Świątynia w Monkey Forest, Ubud, Bali / Archiwum prywatne |
Ale do Ubud nie przyjeżdża się tylko
dla miasta. Warto zobaczyć tu okoliczne wioski, które słyną
z przepięknych tarasów ryżowych. Okolicę zwiedzać najlepiej rowerem,
niczym Julia Roberts w Jedz, módl się, kochaj sunąć pomiędzy zielonymi
polami.
Kto
przyjeżdża do Ubud na chwilę, zostaje tak naprawdę na dłużej - tak też
było w moim przypadku. Ubud to kwintesencja relaksu, cudownej kultury i tego, co sobie wcześniej o Bali
wyobrażałam. Jest to moje ulubione miasto na wyspie i główny powód, dla którego warto odwiedzić Bali. Więcej o Ubud przeczytasz tutaj.
Sanur
Mimo, że jest to popularne miasto resortowe, to ma
chyba najmniej atrakcyjne plaże na całej wyspie. Plaże miejskie nie są
duże, tylko wąskie i mają żółto-czarny kolor. Początkowo myślałam, że
się tu zatrzymam na dłużej, lecz widząc ponownie tłumy turystów zadecydowałam
o ucieczce na pobliskie wysepki, gdzie istnieje niezniszczony
(jeszcze) przez turystów, prawdziwy raj.
Dochodzę do wniosku, że ...
Bali
to ogromna wyspa, na której mieszkają miliony, przez co w ogóle nie
czuję się jakbym była na wyspie. Czuję się natomiast jakbym była na zwykłym
lądzie co psuje moje egzotyczne wyobrażenia o tym miejscu. Dużo
tu miast, ogromny ścisk na drogach i bardzo dużo spalin i smrodu. Bali
jest też bardzo zachodnie i Ci, którzy szukają egzotyki raczej się
rozczarują. Poza tym prawie wszystkie piękne plaże, które widzimy na zdjęciach
to prywatne, czasami nawet ulepszone plaże należące do luksusowych hoteli.
Miejskie plaże, które są dostępne dla każdego są przeciętne, często
brudne i nawet kolor wody nie zachwyca. Warto pamiętać, że Bali to wyspa
wulkaniczna więc piasek na plażach rzadko bywa biały, jest raczej żółty lub czarny.
Ale Bali
ma też swoje zalety, których nie można pominąć. Plusem jest wspinaczka
na wulkany, która może dostarczyć niesamowitych wrażeń. Warto też
pamiętać, że jest to idealne miejsce do nauki surfingu (szczególnie Kuta). Dobre fale i brak raf koralowych na dnie to rzadkość w tamtych rejonach.
Poza tym hinduska kultura dodaje temu miejscu uroku, co widać głównie w
architekturze, ale nie tylko.
Ja
osobiście nie pokochałam Bali, miałam co do wyspy zbyt wygórowane
oczekiwania. A za te zbyt wysokie oczekiwania należy winić Internet i Photoshop,
które przez wiele lat mamiły mnie cudownymi, nie do końca prawdziwymi
obrazami. Bali nie jest wymarzonym miejscem dla podróżnika, jest zbyt zachodnie i skomercjalizowane, ale
przeciętnemu turyście będzie się podobać. Pomimo, że samo Bali mnie
nie zachwyciło to Indonezję jako kraj uwielbiam nadal i dalej trzymam
się zdania, że jest to najciekawszy i najlepszy kraj w
południowo-wschodniej Azji.
......
Jeśli jesteś tak samo zawiedziony Bali jak ja i dalej poszukujesz rajskich plaż, egzotyki i relaksu to wyspy Nusa, tuż obok Bali będą dla Ciebie idealne. Więcej o Nusie Lembongan znajdziesz tu, a o Nusie Ceningan tutaj.
no prosze, autorzy przewodnikow nadmorskich zacieraja rece, piasek w Kolobrzegu lepszy niz na Bali! :)
OdpowiedzUsuńps. jeszcze chyba nie wspominalem w zadnym wpisie, nadrabiam wiec - swietne zdjecia Ola!
Bardzo się cieszę, że zdjęcia się podobają ;-) Trzymaj kciuki w takim razie za to, by mój aparat jeszcze trochę pożył na tym świecie, bo po ostatnim spotkaniu z chmurą siarki w kraterze wulkanu, nie jest z nim dobrze.
UsuńMusimy pamiętać o tym, że niektórzy chcą spędzić czas na Bali tylko w celu bycia w tamtym miejscu, a nie doznania wszystkich dzikich uroków o jakich Ty marzysz. Zapewne znajdzie się wielka rzesza ludzi, która jadąc tam ucieszy się z wszystkich McDonaldów i innych sieciówek. Osobiście podzielam Twoją chęć zasmakowania czegoś tamtejszego, ale niestety będzie cała rzesza ludzi która cały czas będzie nakręcać tamtejszy "zachodni" rynek ;)
OdpowiedzUsuńWielu ludziom spodoba się ten zachodni styl, owszem. Trochę ich nawet rozumiem, bo większość turystów przyjeżdża tam na krótki okres, poimprezować, poszaleć i posurfować ... a do tego Bali się idealnie nadaje. Ale tuż obok Bali istnieje prawdziwy raj, cudowne rajskie wyspy, do których większość ludzi nie zadaje sobie trudu by dotrzeć ... a warto ! ;-) I to jest trochę smutne.
UsuńMysle, ze to nie smutne, tak powinno byc. Bo gdyby rzesza ludzi dotarla na te wyspy to przestalyby one byc takie rajskie a upodobnily sie do Bali. Wszedzie gdzie jest duzo turystow nastepuje komercjalizacja. Zawsze marzylam, zeby pojechac na Bali, ale dzieki Tobie Olu widze, ze nie jest to wyspa dla mnie. Mysle, ze zdecydowanie lepiej bym sie czula na tych rajskich wysepkach kolo Bali. Z pewnoscia je kiedys odwiedze a przy okazji Bali tez, bo mysle, ze nie ma innej drogi niz przez Bali...? Moze cos wiecej o tych wyspach ?
OdpowiedzUsuńW sumie racja, niech ten raj pozostanie nietknięty przez komercjalizację. A do tego raju droga prowadzi przez Bali, owszem, lecz na Bali warto odwiedzić Ubud, nie trzeba od razu uciekać.
UsuńJuż niedługo pojawią się posty o Ubud i o rajskich wyspach tuż obok, właśnie je przygotowuję, więc proponuję śledzić bloga. ;-)
Tak jak mówiłam - planując podróż, nie oglądam żadnych zdjęć, aby nie psuć sobie niespodzianki. Na żywo weryfikuję własne wyobrażenia dotyczące danego miejsca. I przeważnie wracam pozytywnie zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńNa liscie miejsc wartych zobaczenia zdecydowanie musi znaleźć sie Canggu - mala surferska miejscowość z niesamowitym klimatem :) zapraszamy do przeczytania naszej relacji z wyjazdu na Bali - http://www.coconutpathway.com/2016/01/bali-miejsca-ktore-musisz-zobaczyc.html
OdpowiedzUsuńDo Canggo niestety nie dałam rady już dotrzeć, może następnym razem mi się uda ;-)
UsuńNa liscie miejsc wartych zobaczenia zdecydowanie musi znaleźć sie Canggu - mala surferska miejscowość z niesamowitym klimatem :) zapraszamy do przeczytania naszej relacji z wyjazdu na Bali - http://www.coconutpathway.com/2016/01/bali-miejsca-ktore-musisz-zobaczyc.html
OdpowiedzUsuńBali to naprawde rajska wyspa, ale zeby tego doswiadczyc trzeba wyjechac poza skomercjalizowana Kute, Seminyak, Ubud i Sanur
OdpowiedzUsuńKurczę, tak jak się teraz zastanawiam, to może faktycznie nie poświęciłam jej tyle czasu ile powinnam. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie mi dane tam zawitać i wtedy dam może Bali drugą szansę. :)
Usuń